niedziela, 19 maja 2013

Idealna pod każdą postacią

~ Victoria ~


Leżałam zwinięta w kłębek, popadając w stan melancholii. Po mojej twarzy przepływał strumyk drobnych łez, doszczętnie niszcząc mój makijaż. Spojrzałam na zegarek, wskazujący godzinę drugą w nocy. "Jak mogłam być tak słaba?", pytałam się w myślach. Nie wierzę, że tak po prostu zasnęłam w jego ramionach. Nie wierzę, że pokazałam się z tej strony. Otarłam łzy, i poszłam do łazienki.
-O cholera. - Przeklęłam pod nosem, widząc swoje odbicie. Zmyłam resztki makijażu, i nałożyłam nowy. Dlaczego o drugiej w nocy się maluje? Myślę, że już nie zasnę. "Głupie tłumaczenie", dobijał mnie mój głos. Wypuściłam powietrze ustami, i wyszłam z pokoju. Przemierzałam spokojnie kolejne pomieszczenia domu, zwiedzając nowe miejsce zamieszkania. Wszystko jest tak nowoczesne, przemyślanie urządzone. Usiadłam na stołku barowym w kuchni, wcześniej nalewając sobie wody. Upijałam kolejno niewielkie ilości napoju, zastanawiając się nad tym wszystkim. A co, jeśli mi się uda? Jeśli przełamię tą barierę, odgradzającą mnie od innych? Nerwowo odgarnęłam kosmyk loków, opadający mi na twarz. Odkąd wstałam, nieprzyjemne ciepło przeszywało moje ciało. Czułam, że gorąc się nasila. Podeszłam do lodówki i nacisnęłam na przycisk, do wypuszczania lodu. Trzymając idealnie perłową szklankę obserwowałam, jak do wody wpadają kolejne kostki lodu. Przyłożyłam sobie szkło do czoła, chcąc sobie pomóc. "Nic nie pomaga", myślałam. Przed oczami widziałam niewyraźne zaćmy. Zaczęłam się chwiać na nogach. W efekcie wypuściłam szklankę, robiąc przy tym niemiłosierny hałas. Osunęłam się na podłogę, pokładając się na chłodnych panelach. Usłyszałam niewyraźne, stłumione krzyki. Szybkie zapalanie świateł, i pięć twarzy. Pięć ust powtarzających, że wszystko będzie dobrze.


~ Harry ~

Nerwowo przechadzałem się po oddziale, obserwując każde otwierające się drzwi. Klimat szpitala naprawdę potrafił wywołać nieprzyjemne odczucia. W pewnym momencie zauważyłem zdenerwowaną Lou, zmierzającą w moją stronę.
-Co się stało? - Spytała, bezradnie pokazując na chłopaków.
-Nie mam pojęcia. Usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła, i zbiegłem na dół. - Wyszeptałem, układając usta w cienką linię. Wypuściłem głośno powietrze z ust, przymykając oczy.
-Pani Teasdale? - Spytała kobieta w średnim wieku, ubrana w śnieżnobiały fartuch. 
-Tak. - Odparła krótko, ruszając za panią doktór. Podszedłem do chłopaków, opierając głowę o ścianę. Nikt się nie odzywał. Panowała niezręczna cisza, skłaniająca do refleksji. Przed oczami miałem twarz Vicki. Uśmiechniętą, smutną, przerażoną, ... i nieprzytomną. Ta ostatnia zdecydowanie była najgorsza. Zaufała mi. Rozmawiała ze mną. Wypuszczała niektóre ze swoich emocji na światło dzienne, ukazując prawdziwą siebie. Taką ją pamiętam. Wiecznie idealną. Nieśmiałą, aczkolwiek ciekawą świata. Czerwień jej ust, kryjąca perłowe zęby. Długie rzęsy, rzucające cień na policzki. Tlenione blond włosy, dodające uroku. "Idealna", myślałem. Gdyby ktokolwiek wszedł do mojego mózgu pomyślałby, że jestem zakochany. Czy jestem? Nie. Chyba nie. Przyciąga mnie, ale boję się. Martwię się o nią. Nie chcę widzieć tych ciemnych, błyszczących oczu przykrytych falą łez. To coś, jakby wbicie sztyletu prosto w serce. "Moja mała dziewczynka", uśmiechałem się pod nosem. "Jest młodsza tylko o rok, Styles", ganił mnie mój drażniący głos.
-Możecie do niej wejść. - Doszły do mnie słowa niskiej, ciemnowłosej pielęgniarki wychodzącej z sali. Spojrzała na mnie błękitnymi oczami, dodając otuchy. - Stan jest stabilny. - Uśmiechnęła się, uważnie mnie obserwując.
-To było dziwne. - Wymruczałem pod nosem, otwierając białe drzwi. Obrzuciłem wzrokiem całe pomieszczenie, zatrzymując się na leżącej dziewczynie. Podszedłem do niej nieśmiało, spojrzeniem zahaczając o jej piękne usta. "Wiecznie czerwone", usiadłem na krześle obok niej. Chwyciłem ją za dłoń, opuszkiem palca przejeżdżając po fioletowych paznokciach.
-Czujesz coś do niej? - Spytał niespodziewanie Zayn. Dopiero zauważyłem, że nie jestem tu sam.
-Martwię się o nią. - Odpowiedziałem momentalnie, nie odrywając wzroku od śpiącej blondynki.
-Nie oszukasz mnie, Harry. - Dodał mulat, siadając obok mnie. - Nigdy się tak nikim nie przejmowałeś. Nigdy. - Dopowiedział, akcentując ostatnie słowo. "Coś w tym jest", uśmiechnąłem się pod nosem.
-Widzisz? - Wyszeptał, uśmiechając się triumfalnie.
-Jesteś dupkiem. - Zganiłem go, wymuszając na swojej twarzy szeroki uśmiech. Ten tylko uderzył mnie w ramię, zatrzymując spojrzenie na Victorii.
-Jaka ona jest? - Spytał Niall, uprzedzając wszystkich. Przejechałem dłonią po jej idealnych lokach. Czułem się jak kilkuletnie dziecko, które dostało lizaka. Cieszyłem się, że mogłem jej dotknąć. Poznać, jak aksamitna jest jej skóra. Jak gęste są jej włosy. Jak niewinny jest jej mały nos.
-Wymieniliśmy pomiędzy sobą sześć słów. - Zaśmiałem się, widząc przytaknięcie ze strony przyjaciół.
-Jeszcze ją otworzymy. - Puścił mi oczko Louis, po chwili przerzucając spojrzenie na Lou, stojącą w drzwiach.
-Trzeba pilnować, żeby jadła. - Usiadła obok nas. Chłopaki przytaknęli w moją stronę, mówiąc "nic jej nie powiemy". Uśmiechnąłem się ponownie, spoglądając na Lou.
-Zajmę się tym. - Ukazałem swoje dołeczki, patrząc na własne palce.
-A teraz do domu, Lou! - Wygonił ją Louis tłumacząc, że ma małe dziecko. - Harry się nią zajmie. - Zaśmiał się, gdy jasnowłosa wychodziła z sali. Zignorowałem go, ponownie chwytając dłoń Victorii. Zauważyłem, że kącik jej ust znajduje się wyżej niż wcześniej.
-Victoria? - Spytałem zmieszany.

~ Victoria ~


Leżałam otulona kołdrą, bezkarnie podsłuchując rozmowę chłopaków i Lou. Obudziłam się, gdy tylko weszła Lou. "Ona nigdy nie jest cicho", uśmiechnęłam się delikatnie.
-Victoria? - Usłyszałam głos Harre'go. "Ten uśmiech mnie zdradził", zaśmiałam się delikatnie. Otworzyłam oczy, przejeżdżając językiem po dolnej wardze. Momentalnie wyczułam, że wciąż mam makijaż. "Dzięki ci Boże!", odetchnęłam z ulgą.
-Nie przytulicie mnie? - Wyszeptałam, przełamując delikatnie moją barierę. Chłopcy spojrzeli się na mnie dziwnie, a po chwili zostałam przez nich przygnieciona. Gdy tylko ze mnie zeszli poczułam, że moja dłoń spleciona jest z dłonią Harre'go. Nie odrzuciłam jej. Czułam, że wywiera na mnie pozytywne emocje. "Chyba coś mi się stało", dziwiłam się w myślach. Spojrzałam na jego twarz. Roześmianą, przepełnioną ulgą twarz. W jego szmaragdowych oczach widziałam iskierki szczęścia. Dołeczki dodawały uroku podniesionym kącikom ust, wprawiając mnie przy tym w zaciekawienie.
Spojrzał rozbawiony na chłopaka w białej koszulce, po chwili odnajdując spojrzeniem moje oczy.
-Śliczne tatuaże. - Wyszeptałam, zauważając dwa ptaki, wytatuowane pod obojczykami bruneta.
-Dzięki. - Uśmiechnął się, poprawiając fryzurę. Umiejętnie wypuścił moją dłoń, zaś ja nieco się podniosłam.
-Kiedy wychodzę? - Spytałam, wbijając wzrok w śnieżnobiałe drzwi.
-Jest piąta nad ranem. - Zaśmiał się brunet siedzący obok Harre'go. "Przedstawiliby się", ubolewałam nad nieznajomością ich imion. - Ale chyba dzisiaj. - Puścił mi oczko, śmiejąc się donośnie.
-To jest Louis. - Odezwał się mulat, stojący pod oknem. - Ja jestem Zayn. To jest Niall, i Liam. - Przedstawił wszystkich kolejno, niemrawo się uśmiechając. "Coś mu jest?", pytałam się w myślach.
-Victoria. - Uśmiechnęłam się nieśmiało, ponownie wypuszczając barwę mojego głosu na światło dzienne. - Zaśpiewacie mi coś? - Wbiłam spojrzenie w moje paznokcie, czując pięć par oczu zainteresowanych moją wypowiedzią.
-Live while we're young! - Krzyknął blondyn, a po chwili usłyszałam pierwsze słowa piosenki. "Zabawne, jak potrafią poprawić mi humor", obserwowałam ich uważnie. "Chyba coś zmienią w moim życiu", wpatrywałam się w grupę wariatów, biegających po sali. "Jestem tego pewna", uśmiechnęłam się do siebie.





***


Przepraszam za moją cholernie długą nieobecność.
 Tłumaczenia, że to wina szkoły nie działają nawet na mnie.
Po prostu nauczyłam się, żeby nie odkładać wszystkiego
na ostatnią chwilę. Jeszcze raz przepraszam ;c
Caroline. x

10 komentarzy:

  1. Wow....
    Zajebisty rozdział. Piszesz zabójczo!! Wszystko tak idealnie opisane...
    Talent. Chciałabym tak zajebiście pisać jak ty ;**
    Co tam, że długo cię nie było.
    Pewnie pracowałaś nad tym boskim rozdziałem :D
    I zapraszam do siebie bo dodałam w końcu rozdział 34 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mamciu jaki boski ten rozdział *.* jestem zachwycona<333 ale myślała, że już się go nie doczekam ;p fajnie, że Victoria przełamuje tą barierę ;) mam nadzieje, że niedługo zbliży się do Hazzy bardziej xd hahaha

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział przegenialny.
    Proszę oddaj mi talent, okey? Będę straaasznie wdzięczna <3
    Jak się cieszę, że się przełamała <3 I love u xx

    OdpowiedzUsuń
  4. P.S. Ten gif to czysty Larry ^.^ i takich ich kocham <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ip!! Też loffciam ten gif *.*
      Lou powiedział że za 2 lata ogłoszą jakąś niespodziankę pełną szoku.
      A co jest za dwa lata? Koniec z modestem!!!
      Mam nadzieję że Larry się ujawni ^.^

      Usuń
    2. Też coś słyszałam xd i oni serio mają kontrakt z nimi do 2015 ;p więc czekajmy na HAPPY END ;) szkoda tylko, że istnienie Larrego i 1D wyklucza się :"(

      Usuń
  5. W końcu :D Ale super, kurcze nie mogłam wytrzymać te kilka dni:D czekam na nn:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak Ty swietnie piszesz *.*
    Rozdzial w 100% fantastyczny <33
    Jestem pod wielkim wrazeniem tak fajnie opisujesz kazdy szczegol ;D
    No normalnie jak bym tam byla:D
    Rozumiem Cie jest teraz tyle nauki ze serio nie ma czasu pisac tak szybko postow
    Czekam na kolejny ^^
    Pozdrawiam <33
    Olcia Styles

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miał być dodany teraz... to był najlepszy rozdział w moim
      życiu i... i się cholera skasował. Mam ochotę coś rozwalić.
      Był taki idealny... Muszę napisać nowy, więc najprawdopodobniej
      pojawi się w piątek (najpóźniej sobotę)
      Ugh...
      Caroline. x

      Usuń